-Amber , Miami-
Wszystko zaczęło się 3 lata temu. Poznałam super chłopaka. Oboje bardzo się kochaliśmy. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Prawie w ogóle się nie kłóciliśmy. Uważano nas za najlepszą i najładniejszą parę w szkole. Mogłam dla niego zrobić dosłownie wszystko , tak samo jak i on dla mnie. Nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Do momentu , kiedy mnie zranił. Tak cholernie zranił. Nie mogłam się po tym pozbierać. Był moją pierwszą prawdziwą miłością. Chociaż może i nie prawdziwą ? Skoro wyrządził mi takie świństwo. Po tym nie mogłam się pozbierać. Byłam załamana , nie chciałam wychodzić z mojego pokoju. Nie chciałam go już nigdy więcej widzieć. Po prostu chciałam o nim zapomnieć , wymazać z mojego życia , wspomnień , pamięci. Jednak to było zbyt trudne. Trudno jest zapomnieć o osobie , którą tak bardzo się kochało. Pomimo tego , że nas tak skrzywdziła. Rodzice nic o tym nie wiedzieli. Nawet nie wiedzieli jak się zachowuję , jak bardzo cierpię. Całymi dniami nie było ich w domu. Z resztą tak samo jak jest teraz. Kiedy siedziałam w parku spotkałam tam pewnego blondyna. On mi wtedy pomógł. Czułam , że mogę mu zaufać. Cały czas był przy mnie. Zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi , mówimy sobie o wszystkim. Czasem zachowujemy się jak para , chociaż nią nie jesteśmy. Kochamy się jak rodzeństwo. Uwielbiam spędzać z im czas , a spędzam z nim prawie każdą sekundę mojego życia. Teraz to właśnie bez niego , nie mogłabym żyć. Jestem naprawdę szczęśliwa , że znalazłam takiego przyjaciela. Jednak czasami mam wątpliwości i myślę , że przyjaźni się ze mną tylko z litości. Lecz on od razu wybija mi tę myśl z głowy.
*
Teraz siedzę na parapecie , wsłuchuję się w muzykę lecącą z moich słuchawek i wpatruję się w gwiazdy. Łzy powoli wyznaczają swoją drogę na moich policzkach i po chwili 'ginom' na rękawach mojej bluzy. To właśnie dzisiaj zobaczyłam go po raz pierwszy od 3 lat. Już prawie o nim zapomniałam , moje życie się układało i pojawił się znowu. Jakby nigdy nic. Kiedy tylko go zobaczyłam , spojrzałam w te brązowe tęczówki. Wszystkie wspomnienia wróciły. Wszystkie rany się odnowiły. Dlaczego ? Dlaczego musiał się pojawić , akurat teraz ? Cóż takie moje życie. Nie jest zbyt piękne , ani idealne , ale muszę żyć dalej. Dla mojego przyjaciela , który pewnie by się załamał , gdybym odeszła. On jest jednym z tych powodów dlaczego jeszcze żyję. Ale też to , że trochę boję się. Nie wiem czy dałabym radę popełnić samobójstwo. Pewnie bym stchórzyła. Jednak nigdy nic nie wiadomo.
*Kilka dni wcześniej*
-Amber wstawaj !-usłyszałam czyiś głos. Nie chętnie otworzyłam zaspane oczy. Przede mną leżał dobrze mi znany blondyn z uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam uśmiech i ukradkiem wzięłam do ręki najbliżej leżącą mnie poduszkę. Od razu rzuciłam nią w uśmiechniętą twarz chłopaka.
-No wiesz....-uśmiech od razu zszedł z jego twarzy. Uśmiechnęłam się do niego cwaniacko , schodząc powoli z łóżka. Jednak moje zejście z niego trwało krócej niż myślałam. Upadłam z hukiem na podłogę. Podnosząc się na łokciach spojrzałam na mojego przyjaciela.
-Już ci lepiej.?-spytałam się z ironią , po czym wstałam.
-Yep.-odparł dumnie. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem , które oznaczało 'już nie żyjesz'. Oczywiście chłopak zrozumiał to , bo od razu wybiegł jak poparzony z pokoju. Podeszłam do komody i z szuflady wyjęłam świeżą bieliznę. Poszłam do łazienki i weszłam do kabiny prysznicowej. Poczułam jak po moim rozgrzanym ciele spływają zimne krople wody. Czułam jak przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Porządnie wytarłam moje mokre ciało i założyłam wcześniej wybraną bieliznę. Włosy rozpuściłam , aby ich końcówki trochę przeschły. Weszłam z powrotem do mojego pokoju i tym razem skierowałam się o mojej garderoby. Ross miał tu parę swoich ciuchów. Między innymi dla tego , że często podbierałam jego koszulki i często u siebie nawzajem nocowaliśmy....Wzięłam czarną koszulkę blondyna i do tego jasne jeansowe szorty. Ubrana zeszłam na dół. Już na schodach poczułam zapach naleśników. Przyspieszyłam kroku i już po sekundzie byłam w kuchni. Blondyn stał do mnie tyłem i smażył naleśniki. Przytuliłam go od tyłu. Stanęłam na palcach i pocałowałam w policzek mówiąc krótkie 'dziękuję'. Kątem oka widziałam jak się uśmiecha.
-Dla ciebie wszystko.-odparł z uśmiechem na twarzy. Odsunęłam się od niego i usiadłam na blacie obok. Przyglądałam się jak podrzuca naleśniki na patelni. Na szczęście żaden mu nie spadł. No może jeden prosto na jego twarz.
Po chwili naleśniki były już gotowe. Posmarowaliśmy je tylko nutellą i usiedliśmy przy stole. Już po jakiś 3 minutach nie było ani jednego naleśnika. Oczywiście oboje byliśmy brudni na całych twarzach. Postanowiłam zrobić zdjęcie na pamiątkę i wstawiłam je na TT z opisem ; 'Kocham Cię ty mój brudasku ;*'. Pokazałam swoje dzieło przyjacielowi i oboje zaczęliśmy się śmiać. Kiedy już opanowaliśmy śmiech pobiegliśmy do łazienki , żeby się umyć.
Rozłożyliśmy się na kanapie w salonie. Oparłam głowę o ramię Rossa , on położył swoją rękę na moim ramieniu i tak oglądaliśmy telewizje. W końcu nam się to znudziło.
-Idziemy na spacer ?-zaproponował blondyn.
-Jasne.-odparłam z uśmiechem. Włożyłam za dużą koszulkę Rossa do spodenek - wyglądało to w miarę dobrze. - , założyłam buty i chwytając chłopaka za rękę i wyszliśmy z willi.
Chodziliśmy tak bez celu. Rozmawiając , śmiejąc i wygłupiając się tak jak zwykle. Nie zwracaliśmy najmniejszej uwagi czy ktoś robi nam zdjęcia i czy się z nas śmieje. Nie zdziwiłabym się też , gdyby zadzwonili po psychiatrę. Chociaż pewnie i tak by już nam nie pomógł.
W końcu weszliśmy do starbucks'a. Od razu uderzył we mnie zapach kawy i ciastek. Uwielbiam to miejsce. Usiedliśmy przy naszym ulubiony stoliku. Podeszła do nas miła kelnerka. Przywitała się z nami , uśmiechnęła i wzięła zamówienie. Po chwili dostaliśmy nasze zimne napoje. Od razu zatraciłam się w smaku pysznej mrożonej kawy.
*
Wyczerpani 3 godzinnym spacerem opadliśmy na kanapie. Głowę położyłam na kolanach mojego przyjaciela. Zamknęłam oczy i myślałam. Nawet sama nie wiem o czym. Niedługo po tym usnęłam , nie wiedząc kiedy. Czułam jeszcze jak unoszę się , a po chwili leżę w moim łóżku. Ross musnął ustami moje czoło i wyszedł.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem trochę krótki , ale mam nadzieję , że wam się spodoba. Liczę na miłe i szczere komentarze. Wszystkie komentarze dają dużą motywację.
Jak minęły wam wakacje ?? ;33
Pozdrawiam was miśki ;**
~Mellcia.
-No wiesz....-uśmiech od razu zszedł z jego twarzy. Uśmiechnęłam się do niego cwaniacko , schodząc powoli z łóżka. Jednak moje zejście z niego trwało krócej niż myślałam. Upadłam z hukiem na podłogę. Podnosząc się na łokciach spojrzałam na mojego przyjaciela.
-Już ci lepiej.?-spytałam się z ironią , po czym wstałam.
-Yep.-odparł dumnie. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem , które oznaczało 'już nie żyjesz'. Oczywiście chłopak zrozumiał to , bo od razu wybiegł jak poparzony z pokoju. Podeszłam do komody i z szuflady wyjęłam świeżą bieliznę. Poszłam do łazienki i weszłam do kabiny prysznicowej. Poczułam jak po moim rozgrzanym ciele spływają zimne krople wody. Czułam jak przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Porządnie wytarłam moje mokre ciało i założyłam wcześniej wybraną bieliznę. Włosy rozpuściłam , aby ich końcówki trochę przeschły. Weszłam z powrotem do mojego pokoju i tym razem skierowałam się o mojej garderoby. Ross miał tu parę swoich ciuchów. Między innymi dla tego , że często podbierałam jego koszulki i często u siebie nawzajem nocowaliśmy....Wzięłam czarną koszulkę blondyna i do tego jasne jeansowe szorty. Ubrana zeszłam na dół. Już na schodach poczułam zapach naleśników. Przyspieszyłam kroku i już po sekundzie byłam w kuchni. Blondyn stał do mnie tyłem i smażył naleśniki. Przytuliłam go od tyłu. Stanęłam na palcach i pocałowałam w policzek mówiąc krótkie 'dziękuję'. Kątem oka widziałam jak się uśmiecha.
-Dla ciebie wszystko.-odparł z uśmiechem na twarzy. Odsunęłam się od niego i usiadłam na blacie obok. Przyglądałam się jak podrzuca naleśniki na patelni. Na szczęście żaden mu nie spadł. No może jeden prosto na jego twarz.
Po chwili naleśniki były już gotowe. Posmarowaliśmy je tylko nutellą i usiedliśmy przy stole. Już po jakiś 3 minutach nie było ani jednego naleśnika. Oczywiście oboje byliśmy brudni na całych twarzach. Postanowiłam zrobić zdjęcie na pamiątkę i wstawiłam je na TT z opisem ; 'Kocham Cię ty mój brudasku ;*'. Pokazałam swoje dzieło przyjacielowi i oboje zaczęliśmy się śmiać. Kiedy już opanowaliśmy śmiech pobiegliśmy do łazienki , żeby się umyć.
Rozłożyliśmy się na kanapie w salonie. Oparłam głowę o ramię Rossa , on położył swoją rękę na moim ramieniu i tak oglądaliśmy telewizje. W końcu nam się to znudziło.
-Idziemy na spacer ?-zaproponował blondyn.
-Jasne.-odparłam z uśmiechem. Włożyłam za dużą koszulkę Rossa do spodenek - wyglądało to w miarę dobrze. - , założyłam buty i chwytając chłopaka za rękę i wyszliśmy z willi.
Chodziliśmy tak bez celu. Rozmawiając , śmiejąc i wygłupiając się tak jak zwykle. Nie zwracaliśmy najmniejszej uwagi czy ktoś robi nam zdjęcia i czy się z nas śmieje. Nie zdziwiłabym się też , gdyby zadzwonili po psychiatrę. Chociaż pewnie i tak by już nam nie pomógł.
W końcu weszliśmy do starbucks'a. Od razu uderzył we mnie zapach kawy i ciastek. Uwielbiam to miejsce. Usiedliśmy przy naszym ulubiony stoliku. Podeszła do nas miła kelnerka. Przywitała się z nami , uśmiechnęła i wzięła zamówienie. Po chwili dostaliśmy nasze zimne napoje. Od razu zatraciłam się w smaku pysznej mrożonej kawy.
*
Wyczerpani 3 godzinnym spacerem opadliśmy na kanapie. Głowę położyłam na kolanach mojego przyjaciela. Zamknęłam oczy i myślałam. Nawet sama nie wiem o czym. Niedługo po tym usnęłam , nie wiedząc kiedy. Czułam jeszcze jak unoszę się , a po chwili leżę w moim łóżku. Ross musnął ustami moje czoło i wyszedł.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem trochę krótki , ale mam nadzieję , że wam się spodoba. Liczę na miłe i szczere komentarze. Wszystkie komentarze dają dużą motywację.
Jak minęły wam wakacje ?? ;33
Pozdrawiam was miśki ;**
~Mellcia.